Recenzja: Sleek Storm & Sleek Paraguaya

maja 28, 2011
Dużo o tych paletkach słyszałam i czytałam. Początkowo wydawało się, że jest to produkt idealny, bo wszystkie recenzje były bardzo pozytywne. W tym momencie posiadam dwie palety cieni z firmy Sleek MakeUP - Storm oraz Paraguaya. Co o nich myślę?


Na pierwszy ogień idzie paleta Storm. Dostałam ją od youtubowego aniołka :) Wszyscy byli bardzo zadowoleni z tej palety, więc kiedy w końcu wpadła w moje łapki, nie omieszkałam jej od razy wypróbować. Niestety, po pierwszym, drugim i piątym użyciu wniosek był jeden - to wielka pomyłka!

Opakowanie palety Storm początkowo nie wzbudziło moich podejrzeń, ale kiedy po kilku dniach paletka zaczęła przedstawiać obraz nędzy i rozpaczy, stwierdziłam, że nie ma sposobu na utrzymanie jej w czystości.
Cienie się bardzo osypują, ponieważ są obciążone dużą ilością drobin. W palecie jest 12 cieni z czego trzy są matowe, a cała reszta jest brokatowa, więc możecie sobie wyobrazić jak paletka wygląda kiedy zaczynamy malowanie.

Sama jakość cieni również nie jest zadowalająca. Kolory w opakowaniu zachwycają, ale kiedy zaczynamy je nakładać na powiekę, to bardzo tracą na swoim wyglądzie. Przede wszystkim, nie pojawia się ładny kolor tylko wielka warstwa drobin osypujących się przy okazji na twarzy. Pozbyć się tego bez potrzeby zmywania całej buzi to nie lada sztuka.

Dodatkowo, przy każdej próbie mieszania cieni (tzw. blending), one po prostu zostają na pędzelku, albo rozsypują się na boki. Nawet baza nie jest w stanie ich utrzymać w ryzach. Testowałam te cienie na bazie Joko Virtual, Kryolan i Artdeco.
Wykonanie pełnego makijażu z użyciem tylko tej palety to wyzwanie dla odważnych. Trzeba dużo cierpliwości, czasu i chęci, aby uzyskać interesujący nas efekt. W tym momencie paleta służy mi jedynie do "wykańczania" makijażu, bo trzeba przyznać, że taki brokat na oku idealnie nadaje się na imprezowe wyjście ;)
Moja opinia: nie polecam. Nawet dla tej ceny (ok. 30zł) zakup nie jest wart zachodu.

Myślę, że lepiej wydać te same pieniądze na paletę Paraguaya z serii Avoir la Peche Collection. To jest moje wiosenne cudo i uwierzcie mi - nie ma okazji, na którą nie mogłabym wykonać makijażu przy użyciu tej paletki. Ma ona w sobie wszystko - świetnie napigmentowane cienie, ładnie dobrane kolory i najmodniejsze w tym sezonie - mocne i matowe odcienie. Dodatkowo zachowana została tu równowaga - są cienie neutralne oraz cienie żywe. Od nas zależy jaki charakter będzie miał wykonany makijaż.

O opakowanie na pewno wygodniej się dba. Dodatkowo, w tej palecie został dodany pewien gadżet, który na dłuższą metę może się okazać bardzo przydatny - folia z nazwami cieni. Już teraz wiem, że są cienie, które szybko w tej palecie wykończę, a które będę mogła spróbować znaleźć w pojedynczych opakowaniach. Dodatkowo ta folia (o ile ktoś nadgorliwy jej nie wyrzuci) świetnie ochrania lusterko przed kolorowymi cieniami.

Jak już wspomniałam wyżej, kolory są naprawdę zachwycające i pozwalają nam wykonać dużo różnych makijaży. Cienie są bardzo fajnie napigmentowane i bardzo dobrze się "blendują". W odróżnieniu od palety Storm, paleta Paraguaya ma jedynie 2 cienie brokatowe, a cała reszta jest matowa. Tutaj muszę zauważyć, że jakość tych brokatowych odcieni trochę psuje końcową opinię o palecie. Są one tak samo nieudane jak te brokaty w palecie Storm. Nie zmienia to faktu, że pozostaje 10 ładnych, matowych cieni, które możemy użyć do dziennego jak i do wieczorowego makijażu.
Moja opinia: zdecydowanie polecam. Jest to jedna z moich najlepszych zdobyczy w tym roku!

W tym wypadku obie palety musiałam ocenić oddzielnie. Mało mają ze sobą wspólnego. Paraguaya jest wiosenną nowością w ofercie Sleek MakeUP i wydaje mi się, że sama paleta została bardzo dopracowana.
W tym momencie czekam na letnią kolekcję Mediterranean Collection Monaco. Zaraz po niej, jesienią, ma pojawić się kolejna ciekawa seria - Au Naturel i-Divine a w niej paleta The Nude Collection.
Tu muszę jeszcze nadmienić, że wszystkie tegoroczne kolekcje w ofercie Sleek MakeUP to zestawy trzech produktów - paleta cieni, róż oraz żelowy błyszczyk do ust. W tym momencie moim must have zdaje się być róż z kolekcji Avoir la Peche Collection - Pan Tao blush. Jak nabędę, to na pewno dam znać :)

Pozdrawiam

10 komentarzy:

  1. Ja też mam te cienie, używam, i moje paletki nie są brudne :) Z nimi trzeba delikatnie po prostu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Storm bardzo lubię, tak samo Bad Girl. Pigmentacja tych cieni za każdym razem mnie szokuje! Po prostu super wydajne!

    OdpowiedzUsuń
  3. a paraguaya co raz droższa ;/ ale trzeba będzie się zaopatrzyć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli chodzi o Storm to nakładam kolor tylko opuszkami placów, dociskając, a później ewentualnie lekko rozcieram. Ta paleta nie jest zła, ale kompletnie nie nadaje się do używania z pacynkami (ktoś tego jeszcze używa?) czy pędzlami. Paraguayę sobie odpuszczę, ale może na kolejne kolekcje się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Asiek
    po prostu trzeba się nauczyć nakładania własnie tych cienie tez tak miałam na początku jak zakupiłam ta paletę ...
    nakładaj cienie z drobinkami palcami!!! dają lepsze efekty i kolor jest intensywny!
    spróbuj też na mokro ?! buźax oktawka

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię paletkę Storm, osypują sie troche i pudeleczko jest brudne to fakt ale nie znikaja mi jak je blenduje i bardzo ładnie się utrzymują na powiece

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi też się podoba ten róż pomarańczowy, ale chyba nie da rady go dostać w Polsce... :/ A przynajmniej na Allegro go nie widziałam. A szkoda, bo fajny jest. Trzeba jakiś substytut znaleźć :D.

    OdpowiedzUsuń
  8. ja zwolenniczka sleeka nie jestem, wiecej o nich napisalam na moim blogu http://zakupoweszalenstwo.blogspot.com/2011/10/paletka-sleek.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam paletkę Oh So Special, skusiłabym się jeszcze na Paraguaya:)

    OdpowiedzUsuń

Nie spamujemy mośki! Reklamy mnie nie ruszają, ale przeszkadzają w obserwowaniu komentarzy i odpowiadaniu na nie :)

Szablon edytowany przez Aasieek. Obsługiwane przez usługę Blogger.