Jolly Jewels na tapecie
Golden Rose ruszyło z najnowszą kolekcją lakierów do paznokci - Jolly Jewels. Pierwsze zdjęcia produktów były faktycznie kuszące, ale po zastanowieniu stwierdziłam, że taki lakier będzie jedynie dopełnieniem manicure.
Wykorzystując dzień darmowej wysyłki zdecydowałam się zakupić trzy kolory z tej serii, aby je przetestować i ostatecznie wydać wedykt.
W poprzednim wpisie mogłyście zobaczyć prapremierę jednego z lakierów. Był to Jolly Jewels nr 102, który zdobywa chyba najlepsze opinie. Faktycznie, lakier jest nietuzinkowy i bardzo lubię go stosować jako biżuterię na paznokciach. Do tego srebrne pierścionki, klasyczny french i całość jest totalnie w moim stylu.
Lakier sam w sobie wygląda fenomenalnie i świetnie zgrywa się też z innymi kolorami. Tak jak mówię - biżuteria na paznokciu.
Kolejnym lakierem, który nabyłam jest (moim zdaniem) najbardziej udany lakier z całej kolekcji. Jest to Jolly Jewels nr 103, kolor herbaciany z efektem blink! Na paznokciach wygląda rewelacyjnie i naprawdę lubię go łączyć z kolorami nude albo z brązami. Sam w sobie również wygląda bardzo interesująco, mimo że dla mnie taki manicure jest aż nazbyt błyszczący.
I ostatni lakier, który już w poprzednim wpisie nazwałam BUBLEM.
Jolly Jewels nr 117 wygląda zachęcająco w opakowaniu i naprawdę miałam ochotę go jak najszybciej wypróbować, ale rzeczywistość okazała się rozczarowująca.
Lakier na paznokciach wygląda bardzo licho. Złote drobiny zlewają się z czarnym lakierem i wychodzi z tego tzw. niewiadomoco. Na żywo paznokcie wyglądają bardzo nieestetycznie.
Pozostanę chyba przy własnym tworzeniu takiej kompozycji za pomocą złotego toppera z Essence, który pokazywałam w swojej kolekcji topperów.
Jeżeli chodzi o jakość tych lakierów, to biorąc pod uwagę ich zróżnicowaną strukturę, spodziewałam się małego koszmarku, który nie zasycha i nie daje się zmyć normalnymi metodami. Okazuje się jednak, że lakiery są naprawdę łatwe w użyciu.
Na wyżej pokazanych zdjęciach mam po dwie warstwy każdego koloru, bez żadnych kolorów bazowych. Lakiery zasychają w bardzo szybkim tempie, a zmywanie jest stosunkowo łatwe pomimo całego tego brokatu. Z top coatem wytrzymują one przynajmniej 4 dni, a ponieważ są pełne drobin, to nie widać specjalnie żadnych odprysków nawet jeżeli takie się pojawią.
Wykorzystując dzień darmowej wysyłki zdecydowałam się zakupić trzy kolory z tej serii, aby je przetestować i ostatecznie wydać wedykt.
W poprzednim wpisie mogłyście zobaczyć prapremierę jednego z lakierów. Był to Jolly Jewels nr 102, który zdobywa chyba najlepsze opinie. Faktycznie, lakier jest nietuzinkowy i bardzo lubię go stosować jako biżuterię na paznokciach. Do tego srebrne pierścionki, klasyczny french i całość jest totalnie w moim stylu.
Lakier sam w sobie wygląda fenomenalnie i świetnie zgrywa się też z innymi kolorami. Tak jak mówię - biżuteria na paznokciu.
Kolejnym lakierem, który nabyłam jest (moim zdaniem) najbardziej udany lakier z całej kolekcji. Jest to Jolly Jewels nr 103, kolor herbaciany z efektem blink! Na paznokciach wygląda rewelacyjnie i naprawdę lubię go łączyć z kolorami nude albo z brązami. Sam w sobie również wygląda bardzo interesująco, mimo że dla mnie taki manicure jest aż nazbyt błyszczący.
I ostatni lakier, który już w poprzednim wpisie nazwałam BUBLEM.
Jolly Jewels nr 117 wygląda zachęcająco w opakowaniu i naprawdę miałam ochotę go jak najszybciej wypróbować, ale rzeczywistość okazała się rozczarowująca.
Lakier na paznokciach wygląda bardzo licho. Złote drobiny zlewają się z czarnym lakierem i wychodzi z tego tzw. niewiadomoco. Na żywo paznokcie wyglądają bardzo nieestetycznie.
Pozostanę chyba przy własnym tworzeniu takiej kompozycji za pomocą złotego toppera z Essence, który pokazywałam w swojej kolekcji topperów.
Jeżeli chodzi o jakość tych lakierów, to biorąc pod uwagę ich zróżnicowaną strukturę, spodziewałam się małego koszmarku, który nie zasycha i nie daje się zmyć normalnymi metodami. Okazuje się jednak, że lakiery są naprawdę łatwe w użyciu.
Na wyżej pokazanych zdjęciach mam po dwie warstwy każdego koloru, bez żadnych kolorów bazowych. Lakiery zasychają w bardzo szybkim tempie, a zmywanie jest stosunkowo łatwe pomimo całego tego brokatu. Z top coatem wytrzymują one przynajmniej 4 dni, a ponieważ są pełne drobin, to nie widać specjalnie żadnych odprysków nawet jeżeli takie się pojawią.
Czarny najlepszy :) A nie wiesz, czy w Olsztynie jest jakas drogeria z kosmetykami Golden Rose? Czy pozostaje nam tylko internet? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że nie szukałam.. Na pewno są małe, osiedlowe drogerie, które sprzedają GR :)
Usuńwszystkie piękne ale najpiękniejszy srebrny, taki zimowy :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
ja mam 110, właśnie dzisiaj o nim pisałam, uwielbiam go i mam wielką chęć na całą kolekcję :D
OdpowiedzUsuńTę czerń ze złotkiem nakładaj jedną warstwą na czarny lakier :). Może będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńEfekt jest taki sam. Te drobiny złote mieszają się z czarną emalią i nie wygląda to najlepiej.
UsuńA ja musze przyznac,ze twoj "bubel" zaintrygowal mnie nieziemsko,wg mnie wyszedl calkiem ciekawie na twoich paznokciach,chyba,ze tak swietnie uchwycilas zdjecie :),buziaki Asiek
OdpowiedzUsuńNo właśnie obawiam się, że zdjęcie wyszło mi za dobrze hehe :) Nie wiem, totalnie mnie zawiódł ten kolor.
UsuńWszystkie mi się bardzo podobają :)
OdpowiedzUsuńZłoty jest moim faworytem:)
OdpowiedzUsuńŚliczne :)
OdpowiedzUsuńWszystkie bym przygarnęła ;)
ten herbaciano-złoty podoba mi się najbardziej! <3
OdpowiedzUsuńnazwa tej linii jest bardzo trafna- to rzeczywiście biżuteryjne lakiery :) świetne na karnawał- kiedy pomalujemy wszystkie paznokcie- ale i dobre jako uzupełnienie mani na co dzień (końcówki albo jeden paznokieć!).
OdpowiedzUsuńbardzo mi się u Ciebie podoba.
obserwuję.
Piękne są te kolorki.. a jakie błyszczące! :)
OdpowiedzUsuńTen ostatni chętnie bym przygarnęła :)
OdpowiedzUsuńMam numer 102 - przepiękny jest!
OdpowiedzUsuńPiękne lakiery
OdpowiedzUsuń