Ombre manicure (krok po kroku)
Efekt końcowy to ombre w jesiennych kolorach.
Ponownie sięgnęłam po lakiery z China Glaze. Są one z kolekcji Retro Diva, o której pisałam wiosną tego roku. Pozbyłam się dwóch kolorów, które były mi zbędne i zostawiłam sobie cztery. Do tego manicure użyłam Short & Sassy, Far Out oraz mojego ulubieńca Let's Groove. Te kolory idealnie reprezentują moje postrzeganie tegorocznej jesieni.
Jest kilka przepisów na zrobienie tzw. gradient manicure. Ja wybrałam metodę z gąbeczką. Dodatkową zabawą było zabezpieczenie skóry wokół paznokci. Wybrałam dwie metody: jedną było obklejenie okolic paznokcia taśmą klejącą, a drugą posmarowanie skóry oliwką. W przypadku taśmy było to strasznie pracochłonne rozwiązanie, a nałożona oliwka faktycznie ochroniła skórę i pozwoliła z łatwością usunąć lakier z niechcianych miejsc.
Na samym początku nałożyłam na paznokieć bazę ochronną i wzmacniającą. Następnie pomalowałam go białym kolorem bazowym (1). W ten sposób miałam pewność, że manicure będzie dobrze krył płytkę. Musiałam zadbać o to, aby jak najlepiej zabezpieczyć skórę wokół paznokci, bo nie jestem mistrzem w usuwaniu lakieru za pomocą wacika. Tak jak opisałam to wcześniej, skorzystałam z dwóch sposobów, ale rozwiązanie z oliwką wydaje się lepsze. Od tego momentu zadziałała magia - przy użyciu najzwyklejszej gąbki wykonałam resztę pracy. Można tu użyć również gąbeczki kosmetycznej, ale różnicy zbytnio w efekcie końcowym nie widać, a szczerze przyznam, że takich syntetyków do makijażu w domu po prostu nie posiadam. Tak więc wzięłam trzy wybrane lakiery do paznokci i pomalowałam końcówkę gąbeczki w równoległe pasy (2). Następnie metodą stempelkową przykładałam gąbeczkę do paznokcia i nanosiłam kolory na płytkę (3). Odcienie nakładane w ten sposób miały zatarte granice i mieszały się ze sobą w odpowiedni sposób. Na sam koniec położyłam top coat, który ostatecznie wyrównał kolory i warstwy, jednocześnie nadając paznokciom ładny połysk.
Już kiedyś próbowałam w ten sposób pomalować paznokcie. Wtedy miałam w głowie pastelowe połączenie, które mogłoby stanowić manicure inspirowany szpitalem ;)
Była to nieudana próba, ale pierwsze koty za płoty, jak to mówią! Okazuje się, że odpowiednio dobrane kolory to podstawa!
Tu użyłam białego lakieru z Rimmela, fioletu z Essence, którego poświęciłam kiedyś wpis Nail of the Day, oraz mięty z Inglota (nr 696).
Swoją drogą, przy okazji gąbeczki. Pamiętacie, jak na początku roku zaprezentowałam Wam manicure metodą gąbeczkową? Metoda jest ta sama, tylko lakier nakładamy bezpośrednio na gąbkę i tam pozwalamy się kolorom wymieszać.
Hot or Not? Jakie są Wasze kolory tej jesieni?
Świetnie to wygląda :) U mnie jesienią najczęściej goszczą ciepłe czerwienie i ostatnio fiolety :)
OdpowiedzUsuńBuziaki, Magda
Świetne połączenie kolorów. Wypróbuję patent z oliwką:)
OdpowiedzUsuńA mi się ten pastelowy bardzo podoba:)
OdpowiedzUsuńo wow ale super efekt paznokci :)
OdpowiedzUsuńobserwuje:)
No, trzeba przyznać, że robią wrażenie!
OdpowiedzUsuńsuper bardzo mi sie podoba musze koniecznie wypróbowac. Obserwuje i polecam szminko-mania.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHey Asiu :) Asia z tej strony :P
OdpowiedzUsuńManicure ombre? No, jak najbardziej! Wybitnie uważam, że to jest hit, hit, hit, i niech jeszcze raz będzie hit :) Kwestia tylko w odpowiednim doborze kolorów ;) Wersja numer 2 u Ciebie bardzo przypadła mi do gustu i dzięki za wskazówkę z oliwką, chyba zacznę ją stosować :)
Pięknie Ci wyszło :P
OdpowiedzUsuńJa jesienia stawiam na nudziaki, brązy i burgundy :P
ale ostatnio zmalowałam kwiatki, takze zapraszam do obejrzenia :D